czwartek, 6 lutego 2014

Nie było tak zabawnie

IV spotkanie Z Biegiem Natury

Spoglądając na komentarze przed biegiem, każdy obawiał się oblodzonej trasy, wręcz niemożliwej do pokonania, bez zabezpieczenia się w kolce pod butami. 

Mimo to, tak jak się spodziewałem 95 procent biegaczy nie wyposażyło się w tą pomoc, co dawało duże szanse na niezły ubaw.
W końcu nie same wyniki się liczą. Ważne jest, żeby było się z czego pośmiać. Może i to wyda się komuś nie sympatyczne, ale czy biegamy, żeby dostać się do kadry olimpijskiej czy dla dobrej zabawy?
Nie nastawiałem się na osiągnięcie nowego rekordu.
Bardziej na rewie zabawnych zdarzeń. Szybkie ślizgi na tyłkach, poślizgi przy przyspieszeniach, piruety i tańce na lodzie.
Jakiegoż rozczarowania doznałem gdy okazało się, że  jedyna atrakcją było rozbieganie się peletonu na boki i dreptanie po leśnej ściółce zostawiając całą drogę wolną. No dobra kilka wywrotek było. Na szczęście obyło się bez ofiar. Nikt nie poległ na tym polu chwały. Można powiedzieć, że aura takim zabawnym wyczynom nie sprzyjała. Przyszło ocieplenie, organizatorzy zapomnieli polać trasę wodą i bieg wyszedł dość zwyczajnie.
Po za kilkoma odcinkami, które były oblodzone, trasa była łatwa i przyjemna. Trochę utrudnione były podbiegi. Wpływ na wyniki był oczywisty. Przy tak krótkim odcinku jakim jest 5 kilometrów każda sekunda straty jest ciężka do odrobienia.
Kolejny, przed ostatni już bieg odbędzie się niedługo, bo 22 lutego. Pozostają jeszcze dwie szanse na poprawę wyniku. Te biegi są naprawdę fajnie zorganizowane.





2 komentarze:

  1. Najlepszy trening to taki, który można potraktować jak dobrą zabawę ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba tylko wtedy to wszystko ma sens:)

    OdpowiedzUsuń

Jeżeli masz jakieś pytanie albo chciałbyś coś dodać do posta to zapraszam:) Bardzo dziękuje za pozostawienie komentarza :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...