wtorek, 4 lutego 2014

Kóltura kierofcuw

kultura kierowców
Kierowcą jestem od dawna, rowerzystą tylko chwile. Kultura na drodze, a raczej jej ewidentny brak raził mnie w oczy od pierwszego wyjazdu na szosę. Raz po raz, a czasami i częściej czułem się jakbym został uderzony "obuchem w łeb" bezmyślnością jakiegoś mistrza kierownicy. Nie ukrywam, że wstrząs debilolektyczny po takich zdarzeniach trzymał mnie całkiem długo. Po prostu ciężko do głowy przychodzi, że można być takim impotentem intelektualnym i takie cuda wyczyniać na drodze. Chyba lepiej było by wprowadzić obowiązkowe testy psychologiczne dla kierowców.
To były prawdziwe kwiaty, bo nie włączenie kierunkowskazu, wymuszenie pierwszeństwa, czy wpychanie się na twój pas pod sam ryj auta to raczej codzienność.
Jednak przeżyłem już tyle lat bez wypadku, próbując zawsze uważać na to, co zrobią inni, że zwyczajnie się przyzwyczaiłem do takiego stanu rzeczy. Taki ze mnie bohater, że 3 metry jednego wpuszczonego auta z podporządkowanej nie robią mi różnicy.
rowerzysta na drodze
Teraz jednak nastał nowy etap mojego użytkowania dobrodziejstwa, jakim są ulice. Rowerzysta!!! Tak to ja. Stałem się jednym ze znienawidzonych wcześniej przeze mnie zawalidrogów. Moja niechęć do wielbicieli pedałowania nie wynikała z samej ich obecności na moim pasie. Przerażające za to były dla mnie, zwłaszcza pora nocną, czarne nieoznakowane postaci na bicyklach. Wyłaniają się tacy jak Zorro nie wiadomo skąd, nie wiadomo kiedy, a ty  bystrzaku reaguj żeby sumienia sobie nie zababrać krwią niewinnych.
I tak w krótkiej chwili stanąłem po drugiej stronie barykady, zepchnięty na margines szosy. Poczułem przyjemność z kręcenia rowerowych kilometrów, ale też zaznałem kolejnego wyższego poziomu bezmyślności kierowców. Dla wielu z nich 15 - 30 sekund zanim będzie mógł mnie wyprzedzić staje się wiecznością. Przecież się śpieszy. Musi gnać, co sił, żeby kawałek dalej stać na czerwonym świetle, przez kilka minut. Można tylko wywnioskować, że większość kierowców po prostu lubi czekać na światłach bardziej niż chwile jechać wolniej.
Kara za wjechanie na ulicę rowerem musi być. Wymijać cię będą ograniczeni panowie na szerokość lusterka, żebyś poczuł jak wielki błąd popełniłeś. Zwyczajnie trudno im swoją ograniczoną wyobraźnią skalkulować konsekwencje wypadku czy zepchnięcia kolarza z drogi. Najeżdżaniem niemal na tylne koło, raczej też nie wywołają przyśpieszenia roweru.
Chamstwo Panie. Chamstwo. Dostają tacy prawo do prowadzenia pojazdów, ale już nie do myślenia. Masz plastik, masz samochód, jesteś królem szos. Czy naprawdę wzajemne poszanowanie to tak wiele?
Możliwe, że za wiele. W końcu żyjemy w kraju gdzie politycy nie przestrzegają własnych praw, przekraczają nie tylko prędkość, ale i wszelkie normy moralne. Przykład idzie z góry tak jak ciepła pogarda, jaką nas codziennie olewają. Ostatnie zimowo klimatyczne wypowiedzi Pani Minister tylko to potwierdzają.
Wiem, że stan dróg i ogólnie życia tutaj może powodować ciągłą jazdę na stresie poziom maks, tylko czy to doprowadzi do poprawy sytuacji?
Żyje tu na tyle długo żeby wiedzieć, że idealnym narodem to my nie jesteśmy, ale czy naprawdę tak ciężko zacząć myśleć? Nieco zluzować i spojrzeć na drugiego jak na człowieka, a nie jak na wroga?
Każdy w końcu czasem jest na podporządkowanej, czekając, aż któryś łaskawca go wpuści. Każdy jest czasem pieszym i chce przejść przez pasy. Czasami ktoś też wyjedzie na rowerową wycieczkę z rodziną i chciałby przeżyć tą "ekstremalną" przygodę. Myślę, że warto się nad tym zastanowić i pohamować nerwy.

Polub na Facebooku :) Dziękuję

1 komentarz:

Jeżeli masz jakieś pytanie albo chciałbyś coś dodać do posta to zapraszam:) Bardzo dziękuje za pozostawienie komentarza :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...