Sztafeta "Warta przyjazna Morsom"
Każda nowa forma zabawy jest dobra, każdy dziwny pomysł, jest wyzwaniem, a każde wyzwanie przyszłym wspomnieniem. Dlatego nie zastanawiałem się wcale, kiedy zobaczyłem, że szykuje się sztafeta przepływania Warty wpław, organizowana przez Morsy Swarzędz. Zapisałem się od razu.
W końcu pojawiła się kolejna okazja sprawdzenia samego siebie i wymrożenia tyłka w lodowatej wodzie. Chociaż pierwsze zimowe kąpiele zaliczyłem dopiero w tym roku, to brak doświadczenia nadrabiam entuzjazmem.
Po ciepłym tygodniu, weekend nie rozpieszczał. Silne porywy wiatru i padający deszcz nieco zniechęcał do jakiejkolwiek formy aktywności, nie mówiąc już o zanurzeniu się w rzece.
Przełamałem jednak pierwsze obawy i kiedy już przebiegłem na drugą stronę Warty, żeby zacząć się rozgrzewać, poczułem nachodzącą adrenalinę. Widok przygotowujących się ludzi jak i kolejnych zawodników z sukcesem dobijających do drugiego brzegu, dodawał motywacyjnej siły. Do "zabawy" zgłosiło się 56 osób, a ja byłem 19-ty. Nieuchronna chwila wywołania mojego numeru nadeszła wyjątkowo szybko. Nie mogłem się wycofać, musiałem przepłynąć. Chciałem. Pokonać siebie, swoje obawy i zwyczajnie nie wymięknąć.


drogi temperatura się ustabilizowała, a oddech wyrównał. Można powiedzieć, że było mi już w miarę ciepło, chociaż równie dobrze mógł to być paraliż wychłodzonego ciała.
Nurt Warty jest naprawdę silny, spychał mnie niemiłosiernie - zdałem sobie sprawę, dlaczego jest tak wiele utonięć w rzekach.

W nagrodę Certyfikat pokonania nurtu Warty, koszulka i posiłek regeneracyjny.
Impreza bardzo fajnie zorganizowana, z nastawieniem na bezpieczeństwo uczestników. Płynących asekurowały trzy łodzie z ratownikami medycznymi i policją.
Było warto popływać Wartą. Takich przeżyć się nie zapomina.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeżeli masz jakieś pytanie albo chciałbyś coś dodać do posta to zapraszam:) Bardzo dziękuje za pozostawienie komentarza :)